Masz ochotę na coś słodkiego, ale obiecałeś/aś sobie, że trzymasz się diety. Pijesz kawę, myjesz zęby, zjadasz jakiś owoc, ale ochota nie mija, więc postanawiasz zjeść ciastko. Tylko jedno, bo wiesz, że tym razem uda Ci się poprzestać na tym jednym jedynym. Zjadasz jedno, smakuje Ci, więc sięgasz po drugie, trzecie, czwarte, aż, nawet nie wiesz kiedy, zjadasz całe opakowanie. Jednak Ty wciąż chcesz więcej. Sięgasz zatem po tabliczkę czekolady, batona, potem paczkę chipów, żeby dla odmiany zjeść coś słonego. I ani się obejrzysz, stoisz przed lodówką, pochłaniając wszystko, co wpadnie Ci w ręce. Nawet nie patrzysz na to, co jesz. Teraz liczy się, żeby po prostu coś jeść, mieć coś u ustach. Czujesz się, jakby całkiem wyłączył Ci się mózg i jakbyś nie miał/a nad sobą żadnej kontroli. Poprzestajesz dopiero, gdy czujesz ból brzucha, nudności lub nieprzyjemne uczucie przepełnionego żołądka. Jesteś na siebie wściekły/a, że znowu Ci się nie udało, że znowu dałeś/aś się zmanipulować, a tyle razy obiecywałeś/aś, że to już więcej się nie powtórzy. Czujesz ogromne wyrzuty sumienia i obrzydzenie do samego siebie. Chciał(a)byś cofnąć czas. Brzmi znajomo? Czujesz, jakbyś czytał/a o sobie? Jeśli tak, to prawdopodobnie zmagasz się z kompulsywnym objadaniem się. Ale co to właściwie jest i skąd się bierze?
Kompulsywne objadanie się jest jednym z rodzajów zaburzeń odżywiania. Osoba chora cierpi na tak zwane „napady”, podczas których jest w stanie pochłonąć ogromną ilość jedzenia w bardzo szybkim czasie bez fizycznego uczucia głodu. Chory je w samotności, ponieważ towarzyszy mu uczucie wstydu. Poprzestaje dopiero w momencie uczucia pełnego żołądka. Po chwili pojawiają się ogromne wyrzuty sumienia. Kompulsywne objadanie się może wydawać się podobne do bulimii, jednak nie towarzyszą mu czynności kompensacyjne, jakie tak wymioty, stosowanie środków przeczyszczających czy nadmierna aktywność fizyczna. Z tego powodu, osoba chora może również zmagać się z nadwagą czy otyłością, gdyż przyjmuje zbyt dużo kilokalorii. Zaburzenia odżywiania mogą spowodować wycofanie się z życia towarzyskiego. Nie chcemy spotykać się ze znajomy i jeść na mieście, ponieważ wstydzimy się, że nie uda nam się opanować i wciąż będziemy głodni, mimo, że reszta osób będzie już najedzona. Wstydzimy się, że znowu przytyliśmy i wyglądamy źle, jesteśmy spuchnięci, bo, od nadmiernej ilości cukru i soli, zatrzymała nam się woda w organizmie. Osób chorych na zaburzenia odżywiania jest o wiele więcej, niż nam się wydaje. Wiele z nich po prostu boi się do tego przyznać i mówić o tym głośno, gdyż jest to pewien temat tabu.
Jednym z głównych przyczyn kompulsywnego objadania się jest zbyt restrykcyjna dieta redukcyjna. Gdy jemy zbyt mało kalorii, nie dostarczamy naszemu organizmowi odpowiedniej ilości witamin, makro i mikroskładników. Chcemy schudnąć jak najszybciej, najlepiej 10kg w miesiąc, dlatego ucinamy jak najwięcej kalorii, żeby przyśpieszyć ten proces. Jednak, nie tędy droga. Stopniowa utrata masy ciała pozwala nam zachować efekty na dłużej, bez wyniszczenia organizmu. Po zbyt długim czasie w głębokim deficycie energetycznym, nasz organizm w końcu upomni się o jedzenie. Potrzebuje on odpowiedniej ilości energii, żeby móc prawidłowo funkcjonować, aby nasze serce mogło bić. W pewnym momencie wyłączy nam mózg i każe jeść bez ograniczenia, aby przetrwać. Jest to normalna reakcja obronna organizmu. Sytuacja wygląda podobnie, gdy z dnia na dzień rezygnujemy z naszych ulubionych produktów. Jeśli lubisz czekoladę, nie musisz z niej całkiem rezygnować. Może i wytrzymasz dwa tygodnie bez jedzenia jej, ale gdy tylko później spróbujesz jedną kosteczkę, nie będziesz mógł/mogła przestać i zjeść całą tabliczkę na raz, a może nawet i dwie.
Kompulsywne objadanie się ma także podłoże psychologiczne. Często zdarza nam się zajadać emocje. Zjadamy lody, gdy jest nam smutno, nagradzamy się pizzą po ciężkim dniu w pracy czy dobrze zdanym egzaminie. W pozwalaniu sobie na drobne przyjemności nie ma nic złego, dopóki nie traktujemy zjedzenia pizzy, jako celebracji. Zajadanie stresu wygląda tak samo. Kiedy jesteśmy zestresowani, myślimy, że zjedzenie czegoś dobrego poprawi nam humor. Tak się dzieje, jednak jest to chwilowe uczucie.
Traumatyczne przeżycia z przeszłości mogą również być przyczyną zaburzeń odżywiania. Jemy, żeby zapomnieć o smutkach, o depresji, o złych chwilach. Myślimy, że to nam pomoże.
Kompulsywne objadanie się może w końcu stać się naszym nawykiem, które trudno jest się pozbyć. Dla przykładu, jeśli po zjedzeniu obiadu zdarza Ci się sięgnąć po coś słodkiego, jednak nie poprzestajesz na jednej rzeczy, a mała zachcianka przeradza się w napad obżarstwa, Twój mózg to zapamięta. I kolejnym razem podpowie Ci, abyś po obiedzie znowu się objadł/a. Będzie się tak działo coraz częściej, aż w końcu może występować nawet codziennie. Twój mózg zapamiętuje powtarzające się sytuacje i zaprogramuje się tak, aby wymuszać na Tobie chęć objadania się w podobnych momentach. Człowiek, który ma nadchodzący napad obżarstwa, czuje się, jak narkoman na głodzie. Zrobi wszystko, żeby tylko zjeść. Jednak z tą różnicą, że narkoman może odstawić narkotyki, palacz może odstawić papierosy, alkoholik może odstawić alkohol, ale my nie możemy odstawić jedzenia. Jest nam ono potrzebne do życia.
Wyżej wymienione przyczyny są tylko jednymi z wielu. Tak naprawdę, każda osoba może zachorować z powodu innych, różnorakich powodów.
Walka z zaburzeniami odżywiania nie należy do łatwych i wymaga mnóstwa wysiłku jak również pieniędzy, jeśli zdecydujemy się na terapię. Wspomniana terapia, najczęściej u psychodietetyka, może pomóc wielu osobom. Terapeuta postara się znaleźć źródło problemu i jeśli ma ono podłoże psychologiczne, wprowadzi odpowiednie leczenie. Niemniej jednak, jest to dość kosztowne rozwiązanie i nie każdy może sobie na to pozwolić. Pomocna może również okazać się rozmowa z bliską osobą, której ufamy, a najlepiej z osobą, która przeszła lub przechodzi przez to samo. Nikt inny nie zrozumie pewnego problemu, jak ktoś, kto sam go doświadczył.
Jeżeli najczęściej objadasz się słodyczami, warto pomyśleć, aby nie kupować ich na zapas. W sytuacji, gdy będziemy mieli wielką ochotę na coś słodkiego, ale wiemy, że przerodzi się to w napad, a w naszej szafce nie będzie niczego, co moglibyśmy zjeść, zachcianka może minąć. A raczej nie będzie nam się chciało iść specjalnie do sklepu.
W sytuacji zbliżającego się napadu możesz napić się wody, herbaty, kawy, czegokolwiek i akurat może pomóc. Albo spróbuj się czymś zająć, wyjść na spacer, poczytać książkę, zadzwonić do przyjaciółki. Cokolwiek, co odciągnie Twoją uwagę od jedzenia.
Jednym z kluczowych sposobów na poradzenie sobie z napadami jest nieeliminowanie ulubionych produktów z naszej diety. Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez zjedzenia ciastka, dobrze, sięgaj po nie, gdy masz ochotę, od czasu do czasu można zjeść wszystko. Jeśli chcesz zjeść pizzę, zjedz ją. Jednak ważne jest to, aby nie uważać zjedzenia pizzy, jako nagrodę czy celebrację, a jako normalny posiłek. Czego sobie odmawiasz, tym się objadasz! Pamiętaj o tym.
Warto wspomnieć, że nie da się z dnia na dzień pozbyć zaburzeń odżywiania, jest to bardzo ciężka walka, która wymaga mnóstwa cierpliwości i pracy. Choroba zostaje z nami już do końca, jednak istotne jest, aby starać się nauczyć to kontrolować. W dzisiejszych czasach, gdy świat fit zawładnął Internetem i wiele osób dąży do idealnej sylwetki z Instagrama, bardzo łatwo jest nabawić się zaburzeń. Im więcej się o tym mówi, tym więcej osób może się od nich uwolnić. Samo rozpoznanie choroby jest już dużym sukcesem. Najważniejsze, o czym trzeba zapamiętać jest to, że jemy, żeby żyć, a nie żyjemy, aby jeść.
Bardzo niepożądane uczucie. Mnie dopada po skutecznie przeprowadzonej diecie redukcyjnej, organizm stara sobie „odrobić” wykazując chęć kompulsywnego objadania.